sobota, 23 czerwca 2012

Lekoman cd.

Pamiętacie jak pisałem 18 maja że pielęgniarka z PZP zrobiła ze mnie lekomana?

Otóż 14 czerwca otrzymałem e-mail z biura rzecznika że postępowanie pielęgniarki i lekarza budzi wątpliwości ale żeby wszcząć postępowanie z ramienia rzecznika trzeba uzupełnić pewne wiadomości.

Powiedziałem o tym terapeutce to mówi że przesadzam. Ale ja wiem co widziałem i słyszałem, jak się odnosiła do pacjentów.

Teraz muszę tylko poznać dane tej pielęgniarki i zacznę działanie.

niedziela, 17 czerwca 2012

Strach

Odczuwał paraliżujący strach przed wakacjami.\

Wyjazd do Norwegii, pierwszy raz, do pracy. Do rodziny ale ....

  • czy sobie poradzę
  • językowo
  • fizycznie
  • psychicznie
  • manualnie
  • W OGÓLE

piątek, 15 czerwca 2012

Sesja

Sesja trwa a ja nie mam czasu na nic.

W życiu pomału zaczyna się stabilizacja, faza wielkich planów i zapewne jeszcze większych rozczarowań. Na razie więc nie nastawiam się na nic niezwykłego a co będzie to czas pokaże :)

Przepraszam że nie piszę ale to się wkrótce zmieni :)

Jeśli ktoś by miał jakieś sprawdzone kursy angielskiego, francuskiego, niemieckiego, rosyjskiego hiszpańskiego, norweskiego do samodzielnej nauki to liczę na sugestie

piątek, 18 maja 2012

Lekomania

Okazałem się lekomanem !
Jak usprawiedliwienie dla którego chciałem się widzieć z panią doktor oznajmiłem że kończą mi się leki i co? Niby mam przypisane na 2 miesiące więc do 13 czerwca ma mi starczyć. Z moich skromnych obliczeń wynika że nie starczy ale co się będę kłócił. Zobaczymy wkrótce. Jak coś zdemoluje twarz dla mądrej pani pielęgniarki

czwartek, 17 maja 2012

Po przerwie

Na początku chciałbym pozdrowić Monikę, która zatęskniła za moimi wpisami i wyraziła ubolewanie że nie ma nic nowego.

Co się u mnie dzieje? Nic ciekawego, okres zwykły przekładający się na każdą dziedzinę mego życia. To bardzo frustrujące a pogoda nie daje najmniejszych chęci do jakiegokolwiek działania. Dziś dodatkowo się przemoczyłem i zacząłem kaszleć więc ciekawe co z tego wyjdzie...

Na psychoterapii chyba dochodzimy do sedna moich problemów. Do mojego prawdziwego JA. Ja w przeważającej części nie jestem sobą udaje kogoś kim nie jestem bo boje się pokazać prawdziwego siebie z obawy że ludzie przestaną mnie lubić a dopiero co ich poznałem, zaskarbiłem ich serca.

Z przyjacielem nie jest jak dawniej jest gorzej, nie otwiera się przede mną jak wcześniej, postanowiłem że ja będę dla niego bez wymagania że on będzie dla mnie tak jakbym tego chciał. Muszę być twardy może wrócą stare chwile kiedy było świetnie kwitło i pachniało w naszych relacjach.

Jutro jadę rano do psychiatry bo nie zarejestrowałem się do niego w terminie więc załatwię sobie wizytę bez numerka. Nie wiem co jej powiem. Nie wiem czy ten stan wymaga zmiany leków czy przeczekania. Z drugiej strony na co ja mam czekać? Wkrótce sesja a ja nie mam sił i chęci do nauki. Wszystko się komplikuje niepotrzebnie ale takie jest życie.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Przed terapią / Po terapii

I

Bardzo ważną uwagę mam do tych wspomnień trzeba je niezwłocznie spisywać bo ulatują!

Pamiętam kiedy ta kwestia się otworzyła. Wizualizacja tego zjawiska wyglądałaby jako skutek uderzenia w jakąś zamkniętą już ranę i jej ponowne otworzenie. Otworzyła się w autobusie jak wracałem z ostatniej psychoterapii

Kocham ten okres po terapii. Bo to czas kiedy jakaś część mnie wychodzi z ciała i zatapia głowę w moim wnętrzu. Na początku nic nie widzi a potem sprawa się krystalizuje i obraz wyostrza. Jadę i płaczę

To sprawa śmierci dziadka a mianowicie to co po niej jest powodem bólu i łez. To rana przypalona czasem, która teraz krwawi. Zachowanie zespołu pogotowia była w 50% niewłaściwa, jaki ze mnie pesymista widzę szklankę do połowy pustą. No taki jestem! Co sprawiło ból?!

Po pierwsze reanimacja przeprowadzona na łóżku, żeby rodzinie nie było żal że się nie starała załoga. Może na laiku taka pokazówka zrobiłaby wrażenie, jednak nie ze mną takie numery. Każdy powinien wiedzieć jak ratować drugiego człowieka więc ten kardynalny błąd reanimacji na miękkim łóżku każdy powinien zauważyć, jednak ten głupi, zaokularowany, zarośnięty ratownik miał nas za idiotów którzy nie zauważą...

Już od chwili jak krzyknął do kierowcy że to "Odbiór" wiedziałem że nie będzie za wesoło. Niech tam będzie, niech używają swego żargonu ale nie przy rodzinie.

Tym co najbardziej bolało była defibrylacja.
Lekarz mówił że więcej żelu na elektrody, a ten debil że wystarczy. Tak strzelali że aż poparzyli ciało dziadka. Ten ratownik zbezcześcił ciało mojego kochanego dziadka ...
Dziadka wspierającego mnie, mówiącego że jestem jego złotą rybką, zabierającego na konie. Dziadka którego kochałem pomimo jego wad i on mnie też kochał pomimo moich.
Boli mnie dlaczego nie zareagowałem, dlaczego nie pokazałem mu ciosem gdzie jego miejsce. Miałem już 18 lat mogłem się wyładować, a ja biernie stałem. Chciałbym żeby kiedyś ktoś połamał mu żebra i strzelał 360J na sucho!

II

W tej samej chwili w czasie powrotu do domu po terapii objawił mi się powód powołania do pomagania innym ludziom. Studiowania medycyny, masażu, zrobienia podyplomówki z psychoterapii.

Niemam zaufania do lekarzy, chodzi tu od tych z pogotowia, szpitala i pierwszego kontaktu. Choć generalizowanie jest krzywdzące, nie potrafię się od niego uwolnić.
W sytuacji kiedy to ja będę lekarzem będę wiedział co i jak. A nawet jeśli nie będę miał kolegów po fachu z inną potrzebną w danej chwili specjalizacją. Nie chodzi mi tu o bezsensowne przedłużanie agonii lecz działania profilaktyczne, prozdrowotne, prewencyjne.
Przypomina mi się sytuacja ze sklepu Reserved gdzie dostrzegłem utykającego człowieka. Zagadałem, zapytałem o zdrowie i o nogę. Doradziłem wizytę u lekarza. Opaskę uciskającą, żel na obrzęki i ból. Jakim szczęściem dla mych oczu było zobaczenie tego samego człowieka dwa dni później na deptaku chodzącego normalnie. Podziękował mi a niebo zajaśniało i pomyślałem że to jednak będzie dobry dzień. że jednak jestem dobrym człowiekiem...

Masażysta to też bardzo pomocny zawód, sprawiający ulgę w bólu, relaks, rozluźnienie, odstresowanie

Psychoterapia to bardzo świeży pomysł, jak podmuch wiatru w zamkniętym dotąd pomieszczeniu. Spowodowany spotkaniem najcudowniejszej jak dotąd psychoterapeutki. Znamy się bardzo niedługo. A ona czyta ze mnie jak z książki. Uczy nowych słów nazywając to co we mnie siedzi. Czuje się jak jakaś dziewicza kraina z nienazwanymi jeszcze gatunkami roślin i zwierząt. Przy czym pani Beata nie męczy się tym odkrywaniem i operowaniem tasakiem w moich gąszczach wnętrza. Gustownie siedzi w fotelu i popija napój. Pełen luz i wolność. ZAZDROSZCZĘ !

środa, 25 kwietnia 2012

Aktywizacja

Potencjał aktywizacyjny moich leków się wyczerpał, na uczelni nie byłem w poniedziałek, dziś i zanosi się że nie będę w piątek. Zamiast stawiać czoła problemom uciekam, muszę to zmienić ale w jaki sposób?

Zapisałem się na kurs języka migowego, zajęcia w czwartki i piątki aż do 21 czerwca. Nie będzie mnie na części anatomii w czwartki i nie zdążę na fitness w piątek... Smutno trochę ale cóż jakoś sobie poradzę. To ja i moje dobro jest najważniejsze. Czas na zmiany ale jak się one będą odbywać?