czwartek, 29 marca 2012

Początek

Wszystko podobno ma swój początek i koniec. Tak też zapewne będzie z tym tworem. Nie wiem na ile będę miał sił by pisać ale to dobrze mi zrobi. Próba uzewnętrznienia i nazwania emocji towarzyszących memu jakże ciekawemu w swej nudzie życiu będzie co najmniej interesujące.

Kim jestem?
Chłopakiem po dwudziestce jak miliony innych. Z tą jednak różnicą że mam życiowy stygmat. Prawie rok temu rozpoznano u mnie depresje. Coś co podobno jest wymyślone z nudów przez nowoczesnych, nie radzących sobie z dzisiejszymi realiami hipochondryków. Różnica jest jednak bardzo ogromna. Nie wmówiłem sobie tej choroby. Ona pomału wkraczała w moje życie, nie zauważona, zamaskowana, bezbolesna. Gdy zadomowiła się na dobre zaczęła dawać objawy które zaczęły przeszkadzać, izolować, alienować.

Blog ma za zadanie być elektroniczną formą mojego pamiętnika który założyłem w trakcie psychoterapii. Jego zawartość będzie nieco różniła się od papierowej wersji bo będzie okrojona z faktów, imion, nazwisk i sytuacji mogących wskazać osobę piszącą i jej otoczenie. Ma być zarysem i odwzorowaniem życia osoby chorej, cierpiącej na coś co niby jest psychiczne ale daje objawy somatyczne, namacalne  i da się to zauważyć po przeanalizowaniu wpisów. Jedni  mówią na to użalanie się nad sobą ale ja nie potrafię inaczej, uważam takie przekonania za normalne i standardowe jak najbardziej prawidłowe na bieżący stan ducha, nie trwa ono wiecznie, mam chwilowe momenty takich własnie uczuć. Poczucia beznadziejności

Najlepszy jest w tym fakt że nie widać po mnie choroby, nikt z moich bliskich znajomych a mam ich od niedawna nie wiedziałby że choruje gdybym nie powiedział. Kryje się pod maską człowieka szczęśliwego, ambitnego, cieszącego się z życia i z niego korzystającego. Użalam się gdy zamykają się drzwi mojego domu, gdy jestem sam. Sam bo chce i jednocześnie nie chce. Boje się ludzi i nienawidzę ich jednocześnie chcąc być blisko. Chce mieć mnóstwo znajomych. Całkiem niedawno znalazłem przyjaciela i z nim też wiążą się historie mojej choroby. Momenty zwątpienia w przyjaźń a nawet zaprzepaszczenia jej przez moje zachowanie i tzw. odpierdalanie

To co mówię i wyrażam swoimi myślami jest jak najbardziej autentyczne i może się zmieniać od skrajnej euforii do załamania. Są okresy lepsze, gorsze i normalne.

Biorę leki i uczęszczam na psychoterapię. Jestem dobrej myśli choć zdarzają się chwile zwątpienia. Choć trwa to dopiero niecały rok ja już mam dość. Chce już być zdrowy, normalny nieskazany na leki.

Wkrótce napisze coś więcej, obecnie jakoś nie mam pomysłu co mam napisać.

Jutro psychoterapia. Jedno co się nasuwa to fakt że NFZ daje mi 30 minut, co jest za krótkim czasem na to by skończyć choć jedną kwestię o której się rozmawiamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz